Rozpoczynam kolejną relację na żywo (spodobało mi się w relacji z Kolumbii i Nowego Jorku kolumbia-i-nowy-jork-albo-tam-i-z-powrotem-na-zywo,219,82675) z jednoosobowej azjatyckiej podróży. Takie relacje zapewniają jakiś dreszczyk emocji, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy - w odróżnieniu od tych pisanych po podróży.
Wszystko zaczęło się w maju 2015, kiedy kupiłem bilety na trasie Bangkok - Doha - Dubaj. Początkowo myślałem, że to będzie część pierwszego RTW, ale jednak zmieniłem zdanie
:) Po tym, jak kilka dni później dokupiłem lot Doha - Singapur...
Dlaczego "podróże z klasą"? To będzie mój pierwszy raz z lotami w klasie wyższej, niż ekonomiczna (oczywiście nie wszystkie). Za to noclegów w pięciogwiazdkowych hotelach, wykwintnych restauracji czy przejazdów limuzyną nie planuję
;) I chyba pierwszy raz, kiedy bardziej cieszę się na same loty, niż na miejsca, gdzie dolecę. Ale ja jestem z typu tych, których "kręcą" samoloty i lotniska.
Na początek mapka podróży i rozkład lotów.
7.02 Katowice - Warszawa (LOT - E170) 7.02 Warszawa - Berlin (Air Berlin - Bombardier) 7.02 Berlin - Abu Zabi (Air Berlin - A330) 9.02 Abu Zabi - Doha (Etihad - A320) 11.02 Doha - Singapur (Qatar Airways - A350) 15.02 Singapur - Bangkok (tigerair - A320) 16.02 Bangkok - Doha (Qatar Airways - A380) 16.02 Doha - Dubaj (Qatar Airways - A320) 19.02 Dubaj - Kolonia (Eurowings/SunExpress - A330) 20.02 Düsseldorf - Warszawa (LOT - E170) 20.02 Warszawa - Katowice (LOT - E170)
Zapraszam do śledzenia relacji! Lajki i komentarze jak zawsze mile widziane
;)Spokojnie, nikt nie mówił, że podróż zaczyna się wcześnie rano
;)
7.02 Katowice - Warszawa - Berlin Podróż rozpoczynam w Rybniku, skąd na lotnisko w Katowicach zabiera mnie bus TigerExpress. W przyzwoitej cenie 29zł (w pojedynkę trudno byłoby mi się dostać taniej, w jakimś rozsądnym czasie). Jestem wdzięczny braciom Czechom, że dają mieszkańcom południowo-zachodniej części Śląska możliwość dostania się na lotniska w Katowicach i Krakowie
:) Jest też opcja jazdy w drugą stronę, do Ostrawy, Pragi czy nawet na lotnisko w Wiedniu - z tych połączeń jeszcze nie korzystałem.
Przyjechałem dużo wcześniej i niestety żadnych lotów o tym czasie nie było, więc kontrolą bezpieczeństwa była jeszcze zamknięta.
Po raz pierwszy korzystam z katowickiego saloniku biznesowego, w oczekiwaniu na lot do Warszawy o 14:55.
Spokojny i krótki lot Embraerem 170. Teraz jestem spokojniejszy, bo to była najkrótsza przesiadka w drodze "tam". Niby sporo czasu w Warszawie, bo aż 3 godziny, ale wszystko może się zdarzyć. Mam w pamięci, jak całkiem niedawno jeden nasz kolega z forum nie zdążył przy locie GDN - WAW, choć i tak skończyło się happy endem
:)
Serwis LOTu - herbata i żelki
:)
Lądowanie w Warszawie i kolejna wizyta w Preludium, w oczekiwaniu na wieczorny lot Air Berlin.
A to cały mój bagaż na prawie 2 tygodnie podróży. W niektórych kręgach kultowy Forclaz 40 i mała "taszka"
:)
Do Berlina dostałem się Bombardierem Air Berlin. Mój pierwszy Dash nieLOTowski
;)
Czeka mnie teraz nocny lot do Abu Zabi o 21:50, także z Air Berlin w Airbusie 330. Do tego miasta latałem już kilka razy, ale zawsze to były tylko przesiadki, tym razem zostaję na krótkie zwiedzanie. Z biletu WAW - TXL - AUH jestem najmniej zadowolony finansowo. Ale uparłem się, żeby dolecieć do tego Abu Zabi. Najtaniej z Polski i tak znalazłem Air Berlin za 230€. Nie powiem, że szukałem bardzo długo... Trudno - pozostałe loty już znacznie bardziej ekonomicznie wyszły
;)Jestem w Abu Dhabi, spokojny lot i na miejscu byłem ok. 7:00. Dosyć chłodno było, tak rześko. Temperatura jest akurat dobra do zwiedzania, nie ma dużych upałów.
Pierwsze wyzwanie - dojazd do hotelu... Autobusem A1, koszt 4 dirhamy (przyjmijmy, że 1 dirham = 1 zł, chociaż jest troszkę droższy). Z hotelem zawaliłem sprawę, ale nie będę płakał
;) W promocji Accora wziąłem Novotel Abu Dhabi Gate, który leży daleko od miasta, w środku niczego. Autobus z lotniska ma pierwszy przystanek jakieś 2-3 km od niego, byłem jedynym pieszym w tym miejscu. Chociaż były nawet chodniki (pasów za to nie i przez ronda trzeba było jakoś przebiec).
Na pocieszenie: mogłem się bez problemu zameldować o 9:00, dostałem standardowy voucher na drinka i upgrade do apartamentu na 14 piętrze. Więc jest trochę z klasą
:)
A teraz prysznic i na miasto. Będę pisał zapewne wieczorem/w nocy.8.02 Abu Zabi
Zanim się pozbierałem minęło sporo czasu, a chciałem zdążyć na darmową wycieczkę po Wielkim Meczecie Szejka Zayeda, które w tygodniu są o 10, 11 i 17. W tygodniu, czyli oprócz piątku (bo to jest dzień świąteczny dla muzułmanów). Dlatego spod hotelu wziąłem taksówkę - choć ten jeden raz. Wyszło coś około 17 dirhamów. Wszedłem do meczetu i zobaczyłem tablicę "stąd startują wycieczki". Przechodziła tam jakaś pani z ręką w górze, więc się też przyłączyłem. Towarzystwo było międzynarodowe, pani mówiła po angielsku i niemiecku. Wszystko w porządku, tylko na samym końcu słyszę: "a teraz pójdziemy do łazienki i z powrotem do autobusu". Hmm... chyba jednak nie przyłączyłem się do właściwej grupy
;) To chyba była jakaś jednodniowa wycieczka po Abu Zabi. Meczet robi spore wrażenie. Jak dla mnie to warto tu przyjechać, choćby tylko po to, żeby go zobaczyć.
Z meczetu chciałem dostać się do cenrum miasta. To dosyć daleko, wiedziałem, że muszę złapać autobus 32, żeby dostać się do Marina Mall. Niestety moje informacje o autobusach były przestarzałe... Do 1 października można było monetami zapłacić 2 dirhamy za kurs. Ale teraz trzeba mieć specjalną kartę. Jest kilka rodzajów, jakaś taka najprostsza kosztuje 5 AED. Tyle, że nawet nie bardzo widziałem miejsc, gdzie się ją kupuje - tylko automaty do doładowania. Ale i tak wszedłem do autobusu bez karty, a kierowca tylko mi skinął, że trudno, mam wsiadać.
Dobrze ponad godzinę zajęło mi dojechanie do Marina Mall. Właściwie nie wiem po co, nic ciekawego tam nie było, marina taka sobie, centrum handlowe czysto europejskie (Carrefoura tu lubią). Potem przeszedłem jeszcze promenadą nad plażą - trochę pustawo. Miasto Abu Zabi nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, ot taka nieciekawa nowoczesność, z drobnymi elementami orientalnymi.
Za to trafiłem na ciekawą imprezę - odbywający się w dniach 3-13 lutego festiwal w starym forcie Qasr Al Hosn. Taka promocja kultury i historii Emiratów. Częstowanie lokalnymi daniami, kawą, daktylami, pokazy rzemiosła, śpiewu, tańców itp. Wszędzie stali młodzi Emiratczycy i z chęcią opowiadali o wszystkim. Wstęp kosztował 10 dirhamów, ale zawierał dwie tzw. "activity pass", które można było wymienić na przykład na kosztowanie lokalnych placków, przejżdżkę na wielbłądzie (ale to dla dzieci
;) czy jakiś tam pokaz zwierząt żyjących w Emiratach. Sporo ludzi, bardzo pozytywnie to odebrałem.
9.02 Abu Zabi - Doha
W końcu miałem okazję się wyspać i na spokojnie zjadłem w hotelu śniadanie. Wymeldowanie przed 12 i spacer na przystanek, żeby dostać się na lotnisko budżetowo za 4 dirhamy... Po drodze ostatnie spojrzenie w kierunku meczetu i centrum.
Na lotnisku korzystam z saloniku Al Dhabi (dzięki Priority Pass) w terminalu 1. Duży wybór jedzenia na ciepło i zimno - można porządnie zjeść. Ale lot mam linią Etihad o 15:55 z terminalu 3.
Dwa słowa o bilecie Abu Zabi - Doha. Nie wiem czy istnieją jakieś tanie połączenia na tej trasie - nie znalazłem. Najtaniej wychodziły z przesiadką w Bahrajnie za ponad 700 zł. Etihad to jakieś 800-900 zł. A to tylko trochę ponad 300 km! Oczywiście nie ma innej opcji dostania się do Kataru inaczej niż drogą lotniczą, bo graniczy on tylko z Arabią Saudyjską (gdzie ciężko jest się dostać "niewiernym"). Na szczęście w 2014 leciałem Etihadem do Azji i miałem trochę mil na koncie. Dzięki temu za 4821 mil oraz około 90 zł dopłaty dostałem upragniony bilet do Doha.Lot Etihadem krótki i wygodny, chyba z 45 minut. Pasażerowie, to na oko 70-80% z Indii. Na lotnisku formalności też szybko poszły. Za wjazd obowiązuje nas niestety opłata - 100 riali (też można przyjąć, że 1 rial = 1 złoty). Oczekują płatności kartą, nie wiem czy i gdzie można gotówką płacić.
Serwis Etihadu na trasie Abu Zabi - Doha
W Doha już nie mam tak ładnego hotelu. Al Nakheel to jeden z najtańszych, jaki widziałem - wytrzymam do czwartku
;) Na plus jest darmowy transport z lotniska i dobre położenie. Za oknem coś budują dużego - ciekaw do której pracują, bo o 20:30 nadal są. Dobrze, że nie mam lekkiego snu
;)
Wieczorem udałem się na spacer po Doha, w pobliżu są suki (czyli targi) Waqif, Gold. Ale nie ma jakiegoś szczególnego namawiania do kupowania.
10.02 Doha Mieszkam w starej części Doha. Wybrałem się na spacer promenadą w stronę nowoczesnej części - West Bay. Skyline już teraz jest imponujący, a oczywiście jeszcze wiele się tam buduje. Zacząłem od Perły, po drodze była też pamiątka po mistrzostwach świata w piłce ręcznej.
Doczytałem, że najwyższym budynkiem miał być Dubai Towers, ale budowa wygląda na porzuconą, jak na budynek, który rozpoczęto budować w 2007...
Z powrotem podjechałem autobusem. Obowiązują karty, ale jest na szczęście dobra opcja dla turystów. Za 10 riali mozna kupić od kierowcy autobusu kartę na 2 przejazdy w ciągu 24 godzin lub za 20 riali na nieograniczoną ilość przejazdów w tym czasie.Środa Popielcowa w muzułmańskim kraju? Da się zrobić. Trochę poza miastem leży tzw. Kompleks Religijny, grupa różnych niemuzułmańskich świątyń, w tym katolicki kościół Naszej Pani Różańca (chyba tak tłumaczy się Our Lady of the Rosary). Kościół konsekrowano w 2008 roku, może pomieścić 2700 osób. Zgodnie z prawem nie może mieć na zewnątrz żadnych symboli religijnych. Można się tam dostać autobusem numer 12 z dworca autobusowego. Według rozkładu powinien jechać 50 minut, ale w tych korkach to była bardziej godzina i 15 minut... Msza jest po angielsku, ludzi bardzo dużo. Większość chyba z Filipin, Indii, Libanu oraz trochę Europejczyków (nawet jedną Polkę z dzieckiem słyszałem).
11.02 Doha - Qatar Airways do Singapuru
Lot do Singapuru dopiero o 20:45, więc miałem jeszcze trochę czasu w Doha. Poszedłem do Muzeum Sztuki Islamskiej. Muzeum, jak muzeum, ładny budynek, wystawa standardowa. Wejście za darmo. W budowie jest Narodowe Muzeum Kataru. Gdzieś czytałem, że mają w tym roku otworzyć, ale nie wiem czy nie ma opóźnień (przejeżdżając obok było widać, że jeszcze chyba trochę do robienia jest). Potem jeszcze w Souq Waqif poczekałem chwilę przy kawie. Na sziszę się nie skusiłem (25 riali), chociaż palili wokół, więc miałem zapach gratis
;) Na lotnisko znowu miałem transport z hotelu.
Teraz zaczyna się zabawa. Lot do Singapuru mam w klasie biznes. Kiedyś musi być ten pierwszy raz, więc z góry przepraszam za podniecenie
;) Kosztował mnie trochę ponad 1000 zł. Dzięki @Kamil za ten temat: first-a380-qatar-na-trasie-bangkok-doha-za-ok-950-pln,234,73426 W skrócie: było tak tanio, dzięki promocji brazylijskiego programu milowego Smiles, który przy zakupie mil dawał 200% ekstra. Te mile bardzo korzystnie można było wymienić na loty Qatar Airways po Azji, szczególnie w klasie biznes i pierwszej. Teraz już chyba nie jest tak łatwo, bo uszczelnili promocje, żeby tylko Brazylijczycy mogli kupować.
Lot w klasie biznes to także dostęp do saloniku Qatar Airways, z którego właśnie piszę. Lotnisko jest w miarę nowe - otwarte w 2014 roku. Chyba największą uwagę po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa przykuwa słynny misiek z lampą
;) Czytałem, że to "dzieło" stało kiedyś w Nowym Jorku.
Business Class Lounge jest ogromny. Ludzi za to niewiele, ale jestem wcześnie, a widzę, że Qatar ma wiele lotów po 19:00.
kevin napisał:.. kupiłem bilety na trasie Bangkok - Doha - Dubaj. Początkowo myślałem, że to będzie część pierwszego RTW, Nie Ty jeden
:)Można wiedzieć ile dałeś za lot EW ?Fajnie że jest coraz więcej orędowników live; 'prenumeruję' i czekam na rozwój wydarzeń
:D
@tom971 tak, Twoje relacje były na pewno inspiracją
:) A wcześniej też relacje @tygrysmLot Eurowings (jak kupowałem to jeszcze Germanwings) Dubaj - Kolonia kosztował oficjalnie ok. 100€ (bo cena była w AED) - kupiłem za trochę poniżej 95. Oczywiście bez bagażu i jedzenia.
@kevin Marina Mall jest po to, żeby z hotelu Emirates Palace nie było zbyt daleko na zakupy czy do kina.
;-) Z kawiarni na górze jest fajny widok na pałac emira.Jeśli komuś spodobały się zdjęcia z festynu, to znajdzie tego typu atrakcje w Heritage Village (1,5 km od Marina Mall).
@Piotras_5 staram się być w miarę na bieżąco, a nie zamieszczać po 3 dniach. Lubię takie podróże samotne za niezależność - już parę takich dłuższych mam na koncie. Choć podróże nie-samotne też lubię
:) Szczególnie takie, które organizuję rodzinie - pozdrowienia dla mamy i brata z rodziną
:P@przemos74 w C - jeszcze tylko 2 dni
:)@Kara ten Emirates Palace to podobno jakiś taki najbardziej luksusowy hotel na świecie, nie?
;) Widziałem go z daleka tylko.Ta dziewczyna dodatkowo jeszcze smażyła placki o nazwie chebab (mam przepis, bo rozdawali). Z inną się zgadałem, że w zeszłym roku była na wycieczce w Polsce. Szczególnie jej się Poznań podobał
:)
@kevin, rewelacja, to tak jak ja
:) Proszę o wszelkie info, jakby coś nie nadawało się na publiczny to poślij mi PW
;) Zresztą trasę mamy podobną tylko ja lecę TXL-AUH..DXB-DOH-SIN
;)
@kevin luksusowy, ale czy jeden z najbardziej - nie wiem. W kategorii "blichtr" większe wrażenie robi chyba Burj Al Arab. Ale gdyby pieniądze spadały mi z nieba, wolałabym Arabian Courtyard.Chebab vel emirackie naleśniki są świetne z syropem z daktyli (wyglądem przypominającym miód, ale dymno-słodkim w smaku). Mam nadzieję, że zareklamowałeś Rybnik.
;-)
Widzę, że spodobała Ci się wersja "GCC"
;-) ostrzeżenia o ruchu pieszym. Koło Wielkiego Meczetu w Abu Zabi łatwo natknąć się na takie z człowieczkiem w gutrze (tradycyjnej chuście noszonej przez mężczyzn). Żeby nie wywoływały zgorszenia/ nie rozpraszały myśli!
:-)
kevin napisał:@Kara ten Emirates Palace to podobno jakiś taki najbardziej luksusowy hotel na świecie, nie?
;) Widziałem go z daleka tylko.W każdym razie najbardziej luksusowy spośród tych, do których można swobodnie (za darmo) wejść. Na pewno warto odwiedzić; konieczne długie spodnie; najlepiej przed 23, bo wtedy fontanny wyłączają; duży teren z zewnątrz, hotel bardzo przestronny wewnątrz; luksus, ale nie kiczowaty; można fotografować (ochroniarz dyskretnie powie, czego już nie można fotografować; generalnie wszystko do linii restauracji można fotografować, czyli chodzi o to, żeby nie fotografować gości hotelu); można pooglądać wypasione bryczki podjeżdżające pod hotel
;-)
Kto szuka, ten znajduje.
;-) W bardziej wyluzowanym emiracie (Dubaju) są dwa - jeden w Dubaju (mieście), a drugi - w Jebel Ali. Jest też kilka kościołów protestanckich i narodowych. W końcu to nie Arabia Saudyjska. ☺
Oba ogrody to dla mnie bajka. Planujesz wybrać się do zoo? Pamiętam, że po drodze były fajne widoki na dziką przyrodę.Jadłeś już może kaya toast?
;-) I na poważnie - jeśli lubisz owoce morza, laksa i chilli soft crab to dla mnie dobra narodowe Singapuru.
:-)
@Kara myślałem, ale chyba nie pójdę do zoo. Myślałem też o akwarium na Sentosie, ale może po prostu będę chłonął miasto i jadł - zobaczę jutro
;)Nie jestem jakimś super fanem owoców morza, ale "laksa" mam gdzieś zapisane. Dzięki też za podpowiedź z "kaya toast" - o tym nie czytałem.
Kurcze, nie masz pojęcia, jak ubolewam, że musiałeś uciekać od słońca, 20°C i daktyli, siedząc pod kocem z kubkiem gorącej herbaty i przywiędłym jabłuszkiem...
;-)Widzę, że lubisz mięso. Masz na liście rawon (esencjonalna zupa z wołowiną - na bazie regionalnych orzechów)?
Zastanawiam się właśnie, jak przełknąłeś jajka "na bardzo miękko". Ją się poddałam - wróciłam z talerzykiem do kasy i grzecznie poprosiłam o dogotowanie, wyjaśniając, że jestem w stanie zjeść surowego białka. Panie popatrzyły na mnie z miną typu " znowu..." i bez problemu podgotowały. Sam tost był pyszny (lubię kokos w każdej postaci)...
@kevinNa Twoich zdjęciach akwarium wygląda całkiem, całkiem. Mógłbym porównać z Atlantą, Sydney, Barceloną i przaśnym, staromodnym Monaco. I jeszcze z naszym w Gdyni
;)
@Kara w porządku było jajko - Rocky całkiem surowe jadł
:P Tosty rzeczywiście bardzo dobre.@sko1czek z Gdynią to nie ma co konkurować
;) W zeszłym roku byłem w Barcelonie (2 razy), Gdyni, Wrocławiu i Bergen - chyba mi się przejadło i nic nie jest mnie w stanie ruszyć...
Zahaczysz o Airshow czy już nie?Singapore Airshow 2016Date: 16-21 FebVenue: Changi Exhibition CentreWebsite: http://www.singaporeairshow.comMRT: Expo, then take Airshow Shuttle Bus from the train station
Skromnie ozdobiona ta miss-ka
;-) , ale rozumiem, że miała bogate wnętrze, skoro w sumie była niezła.
:-) Jeżeli lubisz słodycze, w Dubajowie polecam daktyle nadziewane pistacjami.
Po wczorajszej burzy z gradem (!!!) w Dubaju internet hotelowy chodzi beznadziejnie, wolno i co chwilę zrywa połączenie... To najpierw tekst, a zdjęcia dodam kiedyś... Szkoda, bo dotychczas była dobra ciągłość relacji
:(17.02 DubajNajpierw metrem podjechałem w okolice Dubai Marina. Przeszedłem kawałek, zahaczyłem o Mall. Nic interesującego nie stwierdziłem.Pojechałem na czubek palmy - Palm Jumeirah, gdzie jest hotel Atlantis i park wodny Aquaventrue (i oczywiście centrum handlowe...). Nic ciekawego, strata 25 dirhamów za kolejkę, która tam jeździ... Może sam dojazd był ciekawszy. Plaża, która tam jest oczywiście ze wstępem tylko dla gości hotelu (można było wejść na odcinek 50 metrów, a potem zawrócić, bo przejścia brak...)Potem byłem w starej części Dubaju, niedaleko mojego hotelu - Bastakia albo Al Fahidi, zawierające jakieś historyczne (odnowione) budynki.Udało mi się tam przejść kawałek jakąś ulicą handlową dla turystów. I już po 15 sekundach miałem dość od "maj friendów" zarzucającyh mi na szyję jakieś szmaty z kaszmiru, jeden stanął przede mną i skakał w lewo i prawo, nie dając mi przejść... W suku w Doha to jednak była kulturka, a tu jakaś masakra.Wymyśliłem sobie, że pójdę na turniej tenisa kobiet, który właśnie się tu odbywa. Jak kupowałem bilet to miała tu grać Radwańska, Serena Williams i Kerber - ale mnie oszukały i się nie pojawiły
;)Jechałem już na korty gdzieś przed 17, ale jak wysiadłem na właściwej stacji metra to było takie oberwanie chmury i grad... A ja też średnio byłem na taką pogodę przygotowany, więc wróciłem do hotelu, bo i tak na pewno przerwali. Dobrze zrobiłem, bo przynajmniej ciepło się ubrałem i wróciłem na korty. Najpierw było tylko dokończenie ostatniego gema w meczu Garcia - Suarez Navarro. Potem akurat trafiłem na niezły mecz, jak na drugą rundę. Rozstawiona z numerem 1 Simona Halep i Ana Ivanovic. Wygrała Ivanovic 7:6, 6:2 - dobrze, że w 2 setach, bo jednak chciałem być o normalnej godzinie w hotelu. Skończyło się o 22:30, a był jeszcze kolejny mecz, który obejrzałem już sobie w hotelu. Pierwszy raz byłem na tenisie, podobało mi się - tylko Aga mnie wystawiła
;) Cena biletu była w miarę przyzwoita - 100 dirhamów. To była 2 runda, a o ile pamiętam na ćwierćfinały już były bilety po 300...
Miałeś szczęście, bo grad w Dubaju zdarza się o wiele rzadziej niż prestiżowy turniej tenisowy.
:-)Z kolei największą atrakcją dla nie-gości Atlantisa jest akwarium, więc pewnie po singapurskim czułbyś niedosyt. "Majfriendów", wsród których Emiratczyka się nie uświadczy, najskuteczniej odstrasza słowo "police". Niezbyt delikatne przesłuchanie czy deportacja to dość częste przypadki.
Wydaje mi się, że Dubaj mógłby Ci się bardziej spodobać, gdybyś np. pojechał "posurfować" jeepem po wydmach albo popływał motorówką po Zatoce (typowe miejscowe rozrywki). Wizyta w beach barze (np. 360°) albo na arabskiej uczcie też poprawia perspektywę.
;-) Bez tego typu atrakcji to faktycznie tylko "zatokowe Las Vegas".Ciekawa jestem, jakie będziesz miał wrażenia z SunExpress po rozbijaniu się pierwszą klasą.
;-)
@Kara może tak, ale z góry jakoś byłem uprzedzony i w sumie było gorzej niż myślałem
;) Tzn. nie było nawet efektu "wow". Nie wiem czy tak macie, ale im więcej gdzieś jeżdżę, to trudniej taki efekt "wow" uzyskać. Dobre wspomnienia z Dubaju będę miał dzięki tenisistkom
:PJak już pisałem lot jednak Lufthansą. Czyżby Lufa bez jedzenia?@marcino123 dzięki za miłe słowa. To nie jest takie łatwe na bieżąco przemyśleć, co się chce napisać, zdjęcia wybrać i wrzucić - jeszcze jak się jest po długim locie albo całym dniu chodzenia
;)
Ja z kolei lubię architekturę, a na kobiety w krótkich spódniczkach nie zwracam uwagi.
;-) A na poważnie - moim pierwszym wrażeniem z Dubaju było "ale cyrk!", ale w miarę poznawania miasta i sposobu życia (głównie ekspatów), coraz bardziej mi się podobał. Natomiast efektu "wow" ma dla mnie więcej niż np. Monte Carlo czy Auckland. Stoku narciarskiego na pustyni jeszcze pewnie długo nic nie przebije w moim subiektywnym rankingu pozytywnie zakręconych atrakcji.
:-)Mam nadzieję, że miałeś udany lot. Spokojnego powrotu do domu!
Samolot pewnie Lufthansy ale personel pokładowy obstawiam Sun Expressa, poza butelką wody na start to chyba reszta jednak płatna. Kolonia - Düsseldorf robisz pociągiem ? Z DUS germanwingsem do waw?
@kevinfajnie czyta się Twoją relację, co do Dubaju to po części zgadzam się z Tobą. Załapać się na ulewne deszcze to trzeba mieć naprawdę szczęście, jak wiesz byłem przed Tobą parę dni wcześniej, pogoda była idealna słoneczko 25-27 stopni.
200MB w biznesie kosztuje 20$ w Emirates? a w economy 1$ za 500MB? serio ? [tzn pytam o to pierwsze, to drugie wiem na pewno]. Anyway, w A380 ten internet działa beznadziejnie. Raz leciałem B777 i było extra-spoko.Co do deszczy w Emiratach to chyba zimą nie jest to takie rzadkie zjawisko - zdarzyło mi się kiedyś załapać w połowie Marca w Abu Dhabi na solidne oberwanie chmury.
@seby jak napisałem przed chwilą jednak wszystko było z Lufthansy
:)@Robertos wiem - to dzięki Tobie miałem taki hotel w Dubaju za tak niską cenę
:)@rw30 ja leciałem Qatar Airways, więc nie wiem, jak tam w Emirates
;) Co do deszczu to moja pierwsza wizyta w Emiratach, więc nie wiem co tam normalne - widziałem tylko, jak wielu ludzi zdjęcia robiło (to pewnie bardziej przez grad). Organizatorzy turnieju tenisa też chyba średnio przewidzieli taką możliwość, bo głównym narzędziem osuszania były ręczniki przygotowane dla zawodników...
Na lotnisku w Katowicach żadnych wiwatujących tłumów, kwiatów, powitania chlebem i solą - jestem rozczarowany
;) Z lotniska powrót do Rybnika busem TigerExpress (jak przyjedzie).Ogłaszam koniec relacji
:) Dziękuję, że byliście ze mną, czytaliście, za wszystkie komentarze i lajki.
@kevin to mialeś całkiem ' miękkie lądowanie' z 1st class na eurowingsa jak defacto była to lufthansa
:D, chyba a330 brakuje im w eurowingsie (mają 2 które non-stop latają tajlandia-cgn i drugi na karaiby) i dlatego lata Lufthansa a340https://en.wikipedia.org/wiki/EurowingsQuote:Aircraft In Service Orders C E Y TotalAirbus A340-300 1 — 18 19 261 297Notes:operated by Lufthansa CityLine for Lufthansa on Cologne/Bonn-Dubai route
To jeszcze na koniec krótkie podsumowanie w punktach.TOP - pozytywnie1. Lot pierwszą klasą Bangkok - Doha - Dubaj. Duże ilości szampana i wizyta w pokładowym barze. Jeszcze niezły zestaw kosmetyków Armani w prezencie.2. Singapur. Jedzenie: laksa, char kway teow, satay, kaya toast i inne oraz świeże soki. A także piękne Ogrody Botaniczne i Gardens by the Bay.3. Lot klasą biznes Doha - Singapur. Pierwszy taki lot, szkoda tylko, że trochę przespałem, ale jak tu nie spać w środku nocy w takiej wygodzie... Dodatkowo salonik dla klasy biznes w Doha - co ciekawe, mnie się bardziej podobał, niż ten dla pierwszej klasy.4. Abu Zabi - Wielki Meczet. Rozmach i wielkość robi wrażenie.5. Turniej tenisowy WTA w Dubaju, mecz Halep - Ivanovic. Całkiem przyjemnie się to oglądało, jeszcze poprzedzone atrakcją w postaci burzy z gradem. 6. Festiwal Qasr al Hosn w Abu Zabi - pokaz kultury i historii Emiratów, daktyle, kawa, lokalne naleśniki czy pączki. 7. Doha - kawa w Suku Waqif z zapachem sziszy. Doceniłem klimat i kulturę na tym targu po targach w Dubaju.8. Msza w Doha - nie ma to jak dosłownie znaleźć kościół na środku pustyni...9. Wizyta u wujka, cioci i kuzyna w Monheim - dobra okazja, żeby odwiedzić rodzinę w trakcie podróży.10. Hotel niedaleko lotniska w Bangkoku z darmowym transportem - dobrze wydane 1€.11. Majestic Hotel Tower w Dubaju za 350 zł za 2 noce ze śniadaniami - przynajmniej spałem za niewielkie pieniądze (jak na to miasto) w dobrych warunkach.12. Lot Eurowings - nieoczekiwana zmiana wykonawcy lotu z SunExpress (bez jedzenia) na Lufthansę (z pełnym serwisem) na trasie Dubaj - Kolonia. Pewnie to było wiadome dużo wcześniej, bo poprzednie loty też takie były, ale ja tego nie sprawdzałem. TOP - negatywnie1. Dubaj. Fakt, że nie korzystałem za bardzo z żadnych ekstra atrakcji, ale liczyłem, że samo miasto zrobi na mnie wrażenie - nie zrobiło. Ani część nowoczesna, ani stara z targami i nachalnymi sprzedawcami. Dubaj chyba najlepiej z góry oglądać - podobał mi się, jak oglądałem wyścig kolarski stamtąd
:)2. Wszystkie malle (albo centra handlowe) - w Abu Zabi, Doha, Singapurze czy Dubaju. Ja jestem bardzo antyzkupowy i nie rozumiem ile miejsca można marnować na te setki sklepów, wszędzie takich samych.3. Hotel Novotel w Abu Zabi. To znaczy sam hotel był w porządku, chyba w miarę nowy, a ja jeszcze dostałem apartament. Tylko jego położenie z dala od centrum i przystanku komunikacji miejskiej jest dla mnie dyswalifikujące (moja wina - kupowałem w promocji i bez większych przemyśleń...). Szkoda mi wydawać pieniądze na taksówki, jeśli nie muszę.4. Akwarium w Singapurze. Duże, ładne, ale miałem wrażenie, że wszystko to już widziałem i mogłem lepiej wydać te $32 za wstęp.
Zabawię się w adwokata diabła, tj. malli - o ile w przypadku Singapuru (głównie chiński) popyt kształtuje podaż, to w Emiratach w lecie bywają też jedną z niewielu alternatyw spędzania czasu (wolnego) za dnia. Trafiłeś na przyjemne 20°C i nawet grad, myślę więc, że letnie do 60+°C w słońcu czy burza piaskowa mogłyby rzucić nieco inne światło na klimatyzowaną przestrzeń pod dachem, w której można załatwić nie tylko zakupy, posiłek czy rozrywkę, ale również wiele spraw związanych z organizacją życia codziennego (finanse, telekomunikację czy inne usługi) albo dbaniem o ciało i ducha. Dla wielu osób jest to też okazja do oderwania własnego siedzenia od fotela samochodowego czy kanapy.
:-D
Kolejny opis podrozy on line zakonczony powodzeniem. Za chwile opisy przygod po powrocie beda juz calkowicie niemodne.Ps. Szok ze takiego podroznika mam tuz za miedza...
Wszystko zaczęło się w maju 2015, kiedy kupiłem bilety na trasie Bangkok - Doha - Dubaj. Początkowo myślałem, że to będzie część pierwszego RTW, ale jednak zmieniłem zdanie :) Po tym, jak kilka dni później dokupiłem lot Doha - Singapur...
Dlaczego "podróże z klasą"? To będzie mój pierwszy raz z lotami w klasie wyższej, niż ekonomiczna (oczywiście nie wszystkie). Za to noclegów w pięciogwiazdkowych hotelach, wykwintnych restauracji czy przejazdów limuzyną nie planuję ;) I chyba pierwszy raz, kiedy bardziej cieszę się na same loty, niż na miejsca, gdzie dolecę. Ale ja jestem z typu tych, których "kręcą" samoloty i lotniska.
Na początek mapka podróży i rozkład lotów.
7.02 Katowice - Warszawa (LOT - E170)
7.02 Warszawa - Berlin (Air Berlin - Bombardier)
7.02 Berlin - Abu Zabi (Air Berlin - A330)
9.02 Abu Zabi - Doha (Etihad - A320)
11.02 Doha - Singapur (Qatar Airways - A350)
15.02 Singapur - Bangkok (tigerair - A320)
16.02 Bangkok - Doha (Qatar Airways - A380)
16.02 Doha - Dubaj (Qatar Airways - A320)
19.02 Dubaj - Kolonia (Eurowings/SunExpress - A330)
20.02 Düsseldorf - Warszawa (LOT - E170)
20.02 Warszawa - Katowice (LOT - E170)
Zapraszam do śledzenia relacji! Lajki i komentarze jak zawsze mile widziane ;)Spokojnie, nikt nie mówił, że podróż zaczyna się wcześnie rano ;)
7.02 Katowice - Warszawa - Berlin
Podróż rozpoczynam w Rybniku, skąd na lotnisko w Katowicach zabiera mnie bus TigerExpress. W przyzwoitej cenie 29zł (w pojedynkę trudno byłoby mi się dostać taniej, w jakimś rozsądnym czasie). Jestem wdzięczny braciom Czechom, że dają mieszkańcom południowo-zachodniej części Śląska możliwość dostania się na lotniska w Katowicach i Krakowie :) Jest też opcja jazdy w drugą stronę, do Ostrawy, Pragi czy nawet na lotnisko w Wiedniu - z tych połączeń jeszcze nie korzystałem.
Przyjechałem dużo wcześniej i niestety żadnych lotów o tym czasie nie było, więc kontrolą bezpieczeństwa była jeszcze zamknięta.
Po raz pierwszy korzystam z katowickiego saloniku biznesowego, w oczekiwaniu na lot do Warszawy o 14:55.
Serwis LOTu - herbata i żelki :)
Lądowanie w Warszawie i kolejna wizyta w Preludium, w oczekiwaniu na wieczorny lot Air Berlin.
A to cały mój bagaż na prawie 2 tygodnie podróży. W niektórych kręgach kultowy Forclaz 40 i mała "taszka" :)
Czeka mnie teraz nocny lot do Abu Zabi o 21:50, także z Air Berlin w Airbusie 330. Do tego miasta latałem już kilka razy, ale zawsze to były tylko przesiadki, tym razem zostaję na krótkie zwiedzanie. Z biletu WAW - TXL - AUH jestem najmniej zadowolony finansowo. Ale uparłem się, żeby dolecieć do tego Abu Zabi. Najtaniej z Polski i tak znalazłem Air Berlin za 230€. Nie powiem, że szukałem bardzo długo... Trudno - pozostałe loty już znacznie bardziej ekonomicznie wyszły ;)Jestem w Abu Dhabi, spokojny lot i na miejscu byłem ok. 7:00. Dosyć chłodno było, tak rześko. Temperatura jest akurat dobra do zwiedzania, nie ma dużych upałów.
Pierwsze wyzwanie - dojazd do hotelu... Autobusem A1, koszt 4 dirhamy (przyjmijmy, że 1 dirham = 1 zł, chociaż jest troszkę droższy). Z hotelem zawaliłem sprawę, ale nie będę płakał ;) W promocji Accora wziąłem Novotel Abu Dhabi Gate, który leży daleko od miasta, w środku niczego. Autobus z lotniska ma pierwszy przystanek jakieś 2-3 km od niego, byłem jedynym pieszym w tym miejscu. Chociaż były nawet chodniki (pasów za to nie i przez ronda trzeba było jakoś przebiec).
Na pocieszenie: mogłem się bez problemu zameldować o 9:00, dostałem standardowy voucher na drinka i upgrade do apartamentu na 14 piętrze. Więc jest trochę z klasą :)
A teraz prysznic i na miasto. Będę pisał zapewne wieczorem/w nocy.8.02 Abu Zabi
Zanim się pozbierałem minęło sporo czasu, a chciałem zdążyć na darmową wycieczkę po Wielkim Meczecie Szejka Zayeda, które w tygodniu są o 10, 11 i 17. W tygodniu, czyli oprócz piątku (bo to jest dzień świąteczny dla muzułmanów). Dlatego spod hotelu wziąłem taksówkę - choć ten jeden raz. Wyszło coś około 17 dirhamów.
Wszedłem do meczetu i zobaczyłem tablicę "stąd startują wycieczki". Przechodziła tam jakaś pani z ręką w górze, więc się też przyłączyłem. Towarzystwo było międzynarodowe, pani mówiła po angielsku i niemiecku. Wszystko w porządku, tylko na samym końcu słyszę: "a teraz pójdziemy do łazienki i z powrotem do autobusu". Hmm... chyba jednak nie przyłączyłem się do właściwej grupy ;) To chyba była jakaś jednodniowa wycieczka po Abu Zabi.
Meczet robi spore wrażenie. Jak dla mnie to warto tu przyjechać, choćby tylko po to, żeby go zobaczyć.
Z meczetu chciałem dostać się do cenrum miasta. To dosyć daleko, wiedziałem, że muszę złapać autobus 32, żeby dostać się do Marina Mall. Niestety moje informacje o autobusach były przestarzałe... Do 1 października można było monetami zapłacić 2 dirhamy za kurs. Ale teraz trzeba mieć specjalną kartę. Jest kilka rodzajów, jakaś taka najprostsza kosztuje 5 AED. Tyle, że nawet nie bardzo widziałem miejsc, gdzie się ją kupuje - tylko automaty do doładowania. Ale i tak wszedłem do autobusu bez karty, a kierowca tylko mi skinął, że trudno, mam wsiadać.
Dobrze ponad godzinę zajęło mi dojechanie do Marina Mall. Właściwie nie wiem po co, nic ciekawego tam nie było, marina taka sobie, centrum handlowe czysto europejskie (Carrefoura tu lubią). Potem przeszedłem jeszcze promenadą nad plażą - trochę pustawo. Miasto Abu Zabi nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, ot taka nieciekawa nowoczesność, z drobnymi elementami orientalnymi.
Za to trafiłem na ciekawą imprezę - odbywający się w dniach 3-13 lutego festiwal w starym forcie Qasr Al Hosn. Taka promocja kultury i historii Emiratów. Częstowanie lokalnymi daniami, kawą, daktylami, pokazy rzemiosła, śpiewu, tańców itp. Wszędzie stali młodzi Emiratczycy i z chęcią opowiadali o wszystkim. Wstęp kosztował 10 dirhamów, ale zawierał dwie tzw. "activity pass", które można było wymienić na przykład na kosztowanie lokalnych placków, przejżdżkę na wielbłądzie (ale to dla dzieci ;) czy jakiś tam pokaz zwierząt żyjących w Emiratach. Sporo ludzi, bardzo pozytywnie to odebrałem.
W końcu miałem okazję się wyspać i na spokojnie zjadłem w hotelu śniadanie. Wymeldowanie przed 12 i spacer na przystanek, żeby dostać się na lotnisko budżetowo za 4 dirhamy... Po drodze ostatnie spojrzenie w kierunku meczetu i centrum.
Na lotnisku korzystam z saloniku Al Dhabi (dzięki Priority Pass) w terminalu 1. Duży wybór jedzenia na ciepło i zimno - można porządnie zjeść. Ale lot mam linią Etihad o 15:55 z terminalu 3.
Dwa słowa o bilecie Abu Zabi - Doha. Nie wiem czy istnieją jakieś tanie połączenia na tej trasie - nie znalazłem. Najtaniej wychodziły z przesiadką w Bahrajnie za ponad 700 zł. Etihad to jakieś 800-900 zł. A to tylko trochę ponad 300 km! Oczywiście nie ma innej opcji dostania się do Kataru inaczej niż drogą lotniczą, bo graniczy on tylko z Arabią Saudyjską (gdzie ciężko jest się dostać "niewiernym").
Na szczęście w 2014 leciałem Etihadem do Azji i miałem trochę mil na koncie. Dzięki temu za 4821 mil oraz około 90 zł dopłaty dostałem upragniony bilet do Doha.Lot Etihadem krótki i wygodny, chyba z 45 minut. Pasażerowie, to na oko 70-80% z Indii. Na lotnisku formalności też szybko poszły. Za wjazd obowiązuje nas niestety opłata - 100 riali (też można przyjąć, że 1 rial = 1 złoty). Oczekują płatności kartą, nie wiem czy i gdzie można gotówką płacić.
Serwis Etihadu na trasie Abu Zabi - Doha
W Doha już nie mam tak ładnego hotelu. Al Nakheel to jeden z najtańszych, jaki widziałem - wytrzymam do czwartku ;) Na plus jest darmowy transport z lotniska i dobre położenie. Za oknem coś budują dużego - ciekaw do której pracują, bo o 20:30 nadal są. Dobrze, że nie mam lekkiego snu ;)
Wieczorem udałem się na spacer po Doha, w pobliżu są suki (czyli targi) Waqif, Gold. Ale nie ma jakiegoś szczególnego namawiania do kupowania.
Mieszkam w starej części Doha. Wybrałem się na spacer promenadą w stronę nowoczesnej części - West Bay. Skyline już teraz jest imponujący, a oczywiście jeszcze wiele się tam buduje.
Zacząłem od Perły, po drodze była też pamiątka po mistrzostwach świata w piłce ręcznej.
Doczytałem, że najwyższym budynkiem miał być Dubai Towers, ale budowa wygląda na porzuconą, jak na budynek, który rozpoczęto budować w 2007...
Z powrotem podjechałem autobusem. Obowiązują karty, ale jest na szczęście dobra opcja dla turystów. Za 10 riali mozna kupić od kierowcy autobusu kartę na 2 przejazdy w ciągu 24 godzin lub za 20 riali na nieograniczoną ilość przejazdów w tym czasie.Środa Popielcowa w muzułmańskim kraju? Da się zrobić. Trochę poza miastem leży tzw. Kompleks Religijny, grupa różnych niemuzułmańskich świątyń, w tym katolicki kościół Naszej Pani Różańca (chyba tak tłumaczy się Our Lady of the Rosary). Kościół konsekrowano w 2008 roku, może pomieścić 2700 osób. Zgodnie z prawem nie może mieć na zewnątrz żadnych symboli religijnych. Można się tam dostać autobusem numer 12 z dworca autobusowego. Według rozkładu powinien jechać 50 minut, ale w tych korkach to była bardziej godzina i 15 minut...
Msza jest po angielsku, ludzi bardzo dużo. Większość chyba z Filipin, Indii, Libanu oraz trochę Europejczyków (nawet jedną Polkę z dzieckiem słyszałem).
Lot do Singapuru dopiero o 20:45, więc miałem jeszcze trochę czasu w Doha. Poszedłem do Muzeum Sztuki Islamskiej. Muzeum, jak muzeum, ładny budynek, wystawa standardowa. Wejście za darmo. W budowie jest Narodowe Muzeum Kataru. Gdzieś czytałem, że mają w tym roku otworzyć, ale nie wiem czy nie ma opóźnień (przejeżdżając obok było widać, że jeszcze chyba trochę do robienia jest).
Potem jeszcze w Souq Waqif poczekałem chwilę przy kawie. Na sziszę się nie skusiłem (25 riali), chociaż palili wokół, więc miałem zapach gratis ;) Na lotnisko znowu miałem transport z hotelu.
Teraz zaczyna się zabawa. Lot do Singapuru mam w klasie biznes. Kiedyś musi być ten pierwszy raz, więc z góry przepraszam za podniecenie ;) Kosztował mnie trochę ponad 1000 zł. Dzięki @Kamil za ten temat: first-a380-qatar-na-trasie-bangkok-doha-za-ok-950-pln,234,73426
W skrócie: było tak tanio, dzięki promocji brazylijskiego programu milowego Smiles, który przy zakupie mil dawał 200% ekstra. Te mile bardzo korzystnie można było wymienić na loty Qatar Airways po Azji, szczególnie w klasie biznes i pierwszej. Teraz już chyba nie jest tak łatwo, bo uszczelnili promocje, żeby tylko Brazylijczycy mogli kupować.
Lot w klasie biznes to także dostęp do saloniku Qatar Airways, z którego właśnie piszę. Lotnisko jest w miarę nowe - otwarte w 2014 roku. Chyba największą uwagę po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa przykuwa słynny misiek z lampą ;) Czytałem, że to "dzieło" stało kiedyś w Nowym Jorku.
Business Class Lounge jest ogromny. Ludzi za to niewiele, ale jestem wcześnie, a widzę, że Qatar ma wiele lotów po 19:00.