+1
kevin 6 lutego 2016 21:13
Image

Image

Na razie jestem w miejscu, gdzie serwują sałatki i kanapki na ciepło, ale po drugiej stronie i piętro wyżej jest restauracja, gdzie też jeszcze pójdę.

Image

ImageW restauracji na górze jest bufet i bar. Można też zamówić parę dań z karty. Wziąłem tylko coś z bufetu, żeby się nie przejeść przed lotem :)
Teraz będę odpoczywał - następny meldunek albo z pokładu A350 (jeśli będzie darmowe wifi i zdjęcia przejdą), albo już z Singapuru.

Image

Image

ImageKorzystam z darmowego wifi przez15 minut :) Można też wykupić plany: 30MB za $5, 100MB za $10 i 200MB za $20. Lot odbywam na pokładzie Airbusa 350, w klasie biznes jest 36 miejsc. Ułożenie jest takie, że zapewnia jakąś prywatność. Mam miejsce przy oknie (7A). Na świecie lata aktualnie tylko 15 Airbusów A350, a Qatar Airways zaczął ich używać jako pierwszy.
Image

Image

Każdy dostaje zestaw podróżny, zawierający kosmetyki Giorgio Armani. Miniaturowa woda toaletowa i przynajmniej normalnej wielkości krem po goleniu.

Image

Czemu by nie zacząć lotu kieliszkiem szampana?

Image

I trochę zdjęć jedzenia. Na początek tradycyjne arabskie, potem wołowina i talerz owoców.

Image

Image

Image

Fotel można układać wedle uznania, nawet zrobić z niego łóżko. Wygodnie tu, ale aż szkoda iść spać :) Dobra, jak się człowiek rozłoży to i zasnąć jest łatwo ;) Nie wiem ile minęło, ale już chcą śniadanie podawać...
To było 15 minut i 10MB, czyli dokupiłem sobie ekstra 30MB za $5 :)

Image

Image12.02 Singapur

Taaak, chyba mi się spodobało takie latanie ;) Jakoś człowiek taki bardziej wypoczęty po nocnym locie. Miło było, szybka pieczątka w paszporcie, witamy w Singapurze. W samolocie dostajemy jeszcze krótki formularz z podstawowymi danymi do uzupełnienia.

Image

Image

Przyleciałem trochę po 9:00, po wyjściu do hali przylotów skorzystałem jeszcze z saloniku The Haven. Taki niewielki, ale są też prysznice i pokoje do spania.

Image

Image

Do poruszania się po mieście korzystam z karty EZ-Link. Można chyba kupić jakąś wersję turystyczną na 3 dni z nieograniczoną ilością przejazdów, ale taniej może wyjść po prostu doładowanie na określoną kwotę, podróże nie są drogie.
Noclegi mam w hotelu Novotel Clarke Quay. Wczesne zameldowanie, voucher na drinka i upgrade do pokoju superior - to chyba po prostu tylko trochę większy pokój od standardowego.

Image

ImageNa początek zwiedzania Singapuru poszedłem do pobliskiego Chinatown. Dziwnie brzmi Chinatown w mieście, gdzie prawie 75% ludności ma chińskie pochodzenie ;) Oprócz standardowych miejsc z jedzeniem i sklepów z pamiątkami jest też Świątynia Zęba Buddy.

Image

Image

Najlepszym, a na pewno najtańszym miejscem, gdzie można dobrze zjeść są tzw. "hawker centre". Zgromadzone w jednym miejscu stanowiska sprzedawców ulicznego jedzenia. Za jakieś S$2-S$6 (dolary singapurskie) można już dobrze zjeść. W trosce o higienę sprzedawcy otrzymują odpowiednią literę od A (najlepszy) do D. Raczej tylko ci z A i B wywieszają takie certyfikaty.

Image

Image

Następna pozycja to Gardens by The Bay, piękny park, którego chyba największą atrakcją są futurystyczne sztuczne drzewa. Wejście jest bezpłatne. $28 można wydać na wejście do zamkniętch pod dachem atrakcji: Cloud Forest i Flower Dome - nie byłem, może jeszcze wrócę.

Image

Image

Wieczorem odbywają się pokazy światło/muzyka przy tych sztucznych drzewach.

Image

Potem szybko przeszedłem na drugą stronę Marina Bay Sands - na pewno najsłynniejszego budynku w Singapurze, gdzie mieści się między innymi hotel, kasyno i centrum handlowe. Nad brzegiem zatoki odbywa się tam pokaz tym razem światło/woda/dźwięk. Przypomina mi ten we Wrocławiu, bo też są robione ekrany z wody, na których jest coś wyświetlane. Tyle, że we Wrocławiu są lepsze fontanny i cały pokaz ogólnie jest lepszy :)

Image

Image

W mieście jeszcze odbywają się imprezy związane z Chińskim Nowym Rokiem. Nawet był jakiś mały pokaz sztucznych ogni.

Image

Image

Image13.02 Singapur

Wczoraj zastanawiałem się, co ja właściwie chcę jeszcze tu zobaczyć. I doszedłem do wniosku, że będzie spontanicznie - na co będę miał ochotę i siły. Po paru dniach chodzenia nogi już mówią "wyluzuj"... Nigdy nie robię super dokładnego planu dnia. Po prostu czytam, jakie mam opcje przed i też w trakcie podróży. Potem dostosowuję do humoru/czasu/pogody/sił. Bez ciśnienia, że konieczne muszę coś zobaczyć :)
Chciałem w miarę wcześnie wstać, ale chyba olałem budzik i obudziłem się o 8:30. Poszedłem na śniadanie, ale potem żałowałem - lepiej się nie zapychać, jak na mieście można tak dobrze zjeść.

Zacząłem od przejazdu do Tiong Bahru (po drodze przechodząc obok anglikańskiej katedry św. Andrzeja). Znajduje się tam osiedle zbudowane po II wojnie światowej, a przede wszystkim "mokry" targ i kolejny hawker centre.

Image

Image

Image

Image

Tutaj skusiłem się na chwee kueh - takie ryżowe ciasto z sosem chili. Żałowałem tego niepotrzebnego śniadania... 5 kawałków za $2. Plus sok ze świeżego mango za $2,5.

Image

Image

Potem podjechałem do Ogrodów Botanicznych, w zeszłym roku wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Doceniam Singapur, za ilość terenów zielonych - nie chcą się zabetonować.

Image

Image

Image

Image

Przypadkiem trafiłem na polski akcent - pomnik Chopina.

Image

Wstęp jest bezpłatny, tylko do ogrodu z orchideami jest opłata $5.

Image

ImageWieczór to najpierw powrót do Chinatown - tym razem na satay. $6,60 za 12 patyków z wieprzowiną z ryżem - drugie tyle za duże piwo Tiger... No trudno, miałem ochotę. Piwo tu nie jest tanie.

Image

Potem zobaczyłem sobie Małe Indie. Też mają hawkera, oczywiście ze swoim jedzeniem. Plus świątynia Sri Veeramakaliamman (z pamięci bym tego nie napisał).

Image

Image

Całkiem niedaleko jest też dzielnica arabska z Meczetem Sułtana. Ale dopiero, co z tych klimatów uciekłem, a niedługo znowu w nie wracam ;)


Dodaj Komentarz

Komentarze (40)

krystoferson112 7 lutego 2016 12:25 Odpowiedz
już dziś 7.02.16 po godzinie 12.00 i nic nie ma? Ja czekam na relację z pierwszych etapów.
oskiboski 7 lutego 2016 13:10 Odpowiedz
Berlin leci rano i ok 19Patrząc na godzinę dolotu do Abu pewnie leci wieczornym :)
tom971 7 lutego 2016 17:01 Odpowiedz
kevin napisał:.. kupiłem bilety na trasie Bangkok - Doha - Dubaj. Początkowo myślałem, że to będzie część pierwszego RTW, Nie Ty jeden :)Można wiedzieć ile dałeś za lot EW ?Fajnie że jest coraz więcej orędowników live; 'prenumeruję' i czekam na rozwój wydarzeń :D
kevin 7 lutego 2016 17:20 Odpowiedz
@tom971 tak, Twoje relacje były na pewno inspiracją :) A wcześniej też relacje @tygrysmLot Eurowings (jak kupowałem to jeszcze Germanwings) Dubaj - Kolonia kosztował oficjalnie ok. 100€ (bo cena była w AED) - kupiłem za trochę poniżej 95. Oczywiście bez bagażu i jedzenia.
piotras-5 9 lutego 2016 15:02 Odpowiedz
Bardzo dokładna, szybka! i fajna relacja. :)Jak Ci się podróżuje samemu w taki sposób?Powodzenia na trasie i dużo przygód życzę!Piotrek
przemos74 9 lutego 2016 15:12 Odpowiedz
Strasznie czekam na relację z lotu Doha - Singapur (Qatar Airways - A350), bowiem też mnie czeka taki rejs w marcu. Lecisz w Y czy C?
86184 9 lutego 2016 15:19 Odpowiedz
@kevin Marina Mall jest po to, żeby z hotelu Emirates Palace nie było zbyt daleko na zakupy czy do kina. ;-) Z kawiarni na górze jest fajny widok na pałac emira.Jeśli komuś spodobały się zdjęcia z festynu, to znajdzie tego typu atrakcje w Heritage Village (1,5 km od Marina Mall).
kevin 9 lutego 2016 15:49 Odpowiedz
@Piotras_5 staram się być w miarę na bieżąco, a nie zamieszczać po 3 dniach. Lubię takie podróże samotne za niezależność - już parę takich dłuższych mam na koncie. Choć podróże nie-samotne też lubię :) Szczególnie takie, które organizuję rodzinie - pozdrowienia dla mamy i brata z rodziną :P@przemos74 w C - jeszcze tylko 2 dni :)@Kara ten Emirates Palace to podobno jakiś taki najbardziej luksusowy hotel na świecie, nie? ;) Widziałem go z daleka tylko.Ta dziewczyna dodatkowo jeszcze smażyła placki o nazwie chebab (mam przepis, bo rozdawali). Z inną się zgadałem, że w zeszłym roku była na wycieczce w Polsce. Szczególnie jej się Poznań podobał :)
przemos74 9 lutego 2016 16:00 Odpowiedz
@kevin, rewelacja, to tak jak ja :) Proszę o wszelkie info, jakby coś nie nadawało się na publiczny to poślij mi PW ;) Zresztą trasę mamy podobną tylko ja lecę TXL-AUH..DXB-DOH-SIN ;)
86184 9 lutego 2016 16:08 Odpowiedz
@kevin luksusowy, ale czy jeden z najbardziej - nie wiem. W kategorii "blichtr" większe wrażenie robi chyba Burj Al Arab. Ale gdyby pieniądze spadały mi z nieba, wolałabym Arabian Courtyard.Chebab vel emirackie naleśniki są świetne z syropem z daktyli (wyglądem przypominającym miód, ale dymno-słodkim w smaku). Mam nadzieję, że zareklamowałeś Rybnik. ;-)
86184 10 lutego 2016 12:25 Odpowiedz
Widzę, że spodobała Ci się wersja "GCC" ;-) ostrzeżenia o ruchu pieszym. Koło Wielkiego Meczetu w Abu Zabi łatwo natknąć się na takie z człowieczkiem w gutrze (tradycyjnej chuście noszonej przez mężczyzn). Żeby nie wywoływały zgorszenia/ nie rozpraszały myśli! :-)
grzegorz40 10 lutego 2016 13:16 Odpowiedz
kevin napisał:@Kara ten Emirates Palace to podobno jakiś taki najbardziej luksusowy hotel na świecie, nie? ;) Widziałem go z daleka tylko.W każdym razie najbardziej luksusowy spośród tych, do których można swobodnie (za darmo) wejść. Na pewno warto odwiedzić; konieczne długie spodnie; najlepiej przed 23, bo wtedy fontanny wyłączają; duży teren z zewnątrz, hotel bardzo przestronny wewnątrz; luksus, ale nie kiczowaty; można fotografować (ochroniarz dyskretnie powie, czego już nie można fotografować; generalnie wszystko do linii restauracji można fotografować, czyli chodzi o to, żeby nie fotografować gości hotelu); można pooglądać wypasione bryczki podjeżdżające pod hotel ;-)
86184 10 lutego 2016 18:52 Odpowiedz
Kto szuka, ten znajduje. ;-) W bardziej wyluzowanym emiracie (Dubaju) są dwa - jeden w Dubaju (mieście), a drugi - w Jebel Ali. Jest też kilka kościołów protestanckich i narodowych. W końcu to nie Arabia Saudyjska. ☺
kevin 10 lutego 2016 19:03 Odpowiedz
@Kara ja wiem, ale dla wielu może być zaskoczeniem, że w takim Katarze znajdą kościół ;)
86184 13 lutego 2016 08:59 Odpowiedz
Oba ogrody to dla mnie bajka. Planujesz wybrać się do zoo? Pamiętam, że po drodze były fajne widoki na dziką przyrodę.Jadłeś już może kaya toast? ;-) I na poważnie - jeśli lubisz owoce morza, laksa i chilli soft crab to dla mnie dobra narodowe Singapuru. :-)
kevin 13 lutego 2016 09:13 Odpowiedz
@Kara myślałem, ale chyba nie pójdę do zoo. Myślałem też o akwarium na Sentosie, ale może po prostu będę chłonął miasto i jadł - zobaczę jutro ;)Nie jestem jakimś super fanem owoców morza, ale "laksa" mam gdzieś zapisane. Dzięki też za podpowiedź z "kaya toast" - o tym nie czytałem.
86184 13 lutego 2016 17:05 Odpowiedz
Kurcze, nie masz pojęcia, jak ubolewam, że musiałeś uciekać od słońca, 20°C i daktyli, siedząc pod kocem z kubkiem gorącej herbaty i przywiędłym jabłuszkiem... ;-)Widzę, że lubisz mięso. Masz na liście rawon (esencjonalna zupa z wołowiną - na bazie regionalnych orzechów)?
kevin 13 lutego 2016 17:21 Odpowiedz
Nie mam tak obszernych list - żołądek też ograniczony ;)
86184 14 lutego 2016 09:57 Odpowiedz
Zastanawiam się właśnie, jak przełknąłeś jajka "na bardzo miękko". Ją się poddałam - wróciłam z talerzykiem do kasy i grzecznie poprosiłam o dogotowanie, wyjaśniając, że jestem w stanie zjeść surowego białka. Panie popatrzyły na mnie z miną typu " znowu..." i bez problemu podgotowały. Sam tost był pyszny (lubię kokos w każdej postaci)...
sko1czek 14 lutego 2016 10:13 Odpowiedz
@kevinNa Twoich zdjęciach akwarium wygląda całkiem, całkiem. Mógłbym porównać z Atlantą, Sydney, Barceloną i przaśnym, staromodnym Monaco. I jeszcze z naszym w Gdyni ;)
kevin 14 lutego 2016 10:32 Odpowiedz
@Kara w porządku było jajko - Rocky całkiem surowe jadł :P Tosty rzeczywiście bardzo dobre.@sko1czek z Gdynią to nie ma co konkurować ;) W zeszłym roku byłem w Barcelonie (2 razy), Gdyni, Wrocławiu i Bergen - chyba mi się przejadło i nic nie jest mnie w stanie ruszyć...
tom971 14 lutego 2016 16:01 Odpowiedz
Zahaczysz o Airshow czy już nie?Singapore Airshow 2016Date: 16-21 FebVenue: Changi Exhibition CentreWebsite: http://www.singaporeairshow.comMRT: Expo, then take Airshow Shuttle Bus from the train station
kevin 14 lutego 2016 16:08 Odpowiedz
@tom971 niestety nie - jutro już lecę do Bangkoku :)
86184 15 lutego 2016 11:34 Odpowiedz
Skromnie ozdobiona ta miss-ka ;-) , ale rozumiem, że miała bogate wnętrze, skoro w sumie była niezła. :-) Jeżeli lubisz słodycze, w Dubajowie polecam daktyle nadziewane pistacjami.
kevin 18 lutego 2016 05:13 Odpowiedz
Po wczorajszej burzy z gradem (!!!) w Dubaju internet hotelowy chodzi beznadziejnie, wolno i co chwilę zrywa połączenie... To najpierw tekst, a zdjęcia dodam kiedyś... Szkoda, bo dotychczas była dobra ciągłość relacji :(17.02 DubajNajpierw metrem podjechałem w okolice Dubai Marina. Przeszedłem kawałek, zahaczyłem o Mall. Nic interesującego nie stwierdziłem.Pojechałem na czubek palmy - Palm Jumeirah, gdzie jest hotel Atlantis i park wodny Aquaventrue (i oczywiście centrum handlowe...). Nic ciekawego, strata 25 dirhamów za kolejkę, która tam jeździ... Może sam dojazd był ciekawszy. Plaża, która tam jest oczywiście ze wstępem tylko dla gości hotelu (można było wejść na odcinek 50 metrów, a potem zawrócić, bo przejścia brak...)Potem byłem w starej części Dubaju, niedaleko mojego hotelu - Bastakia albo Al Fahidi, zawierające jakieś historyczne (odnowione) budynki.Udało mi się tam przejść kawałek jakąś ulicą handlową dla turystów. I już po 15 sekundach miałem dość od "maj friendów" zarzucającyh mi na szyję jakieś szmaty z kaszmiru, jeden stanął przede mną i skakał w lewo i prawo, nie dając mi przejść... W suku w Doha to jednak była kulturka, a tu jakaś masakra.Wymyśliłem sobie, że pójdę na turniej tenisa kobiet, który właśnie się tu odbywa. Jak kupowałem bilet to miała tu grać Radwańska, Serena Williams i Kerber - ale mnie oszukały i się nie pojawiły ;)Jechałem już na korty gdzieś przed 17, ale jak wysiadłem na właściwej stacji metra to było takie oberwanie chmury i grad... A ja też średnio byłem na taką pogodę przygotowany, więc wróciłem do hotelu, bo i tak na pewno przerwali. Dobrze zrobiłem, bo przynajmniej ciepło się ubrałem i wróciłem na korty. Najpierw było tylko dokończenie ostatniego gema w meczu Garcia - Suarez Navarro. Potem akurat trafiłem na niezły mecz, jak na drugą rundę. Rozstawiona z numerem 1 Simona Halep i Ana Ivanovic. Wygrała Ivanovic 7:6, 6:2 - dobrze, że w 2 setach, bo jednak chciałem być o normalnej godzinie w hotelu. Skończyło się o 22:30, a był jeszcze kolejny mecz, który obejrzałem już sobie w hotelu. Pierwszy raz byłem na tenisie, podobało mi się - tylko Aga mnie wystawiła ;) Cena biletu była w miarę przyzwoita - 100 dirhamów. To była 2 runda, a o ile pamiętam na ćwierćfinały już były bilety po 300...
86184 18 lutego 2016 07:59 Odpowiedz
Miałeś szczęście, bo grad w Dubaju zdarza się o wiele rzadziej niż prestiżowy turniej tenisowy. :-)Z kolei największą atrakcją dla nie-gości Atlantisa jest akwarium, więc pewnie po singapurskim czułbyś niedosyt. "Majfriendów", wsród których Emiratczyka się nie uświadczy, najskuteczniej odstrasza słowo "police". Niezbyt delikatne przesłuchanie czy deportacja to dość częste przypadki.
86184 18 lutego 2016 21:21 Odpowiedz
Wydaje mi się, że Dubaj mógłby Ci się bardziej spodobać, gdybyś np. pojechał "posurfować" jeepem po wydmach albo popływał motorówką po Zatoce (typowe miejscowe rozrywki). Wizyta w beach barze (np. 360°) albo na arabskiej uczcie też poprawia perspektywę. ;-) Bez tego typu atrakcji to faktycznie tylko "zatokowe Las Vegas".Ciekawa jestem, jakie będziesz miał wrażenia z SunExpress po rozbijaniu się pierwszą klasą. ;-)
marcino123 18 lutego 2016 22:17 Odpowiedz
relacja, która jakoś sama płynie, zero napinki, szczere komentarze, świetna rozrywka.Dzięki @kevin
kevin 18 lutego 2016 23:17 Odpowiedz
@Kara może tak, ale z góry jakoś byłem uprzedzony i w sumie było gorzej niż myślałem ;) Tzn. nie było nawet efektu "wow". Nie wiem czy tak macie, ale im więcej gdzieś jeżdżę, to trudniej taki efekt "wow" uzyskać. Dobre wspomnienia z Dubaju będę miał dzięki tenisistkom :PJak już pisałem lot jednak Lufthansą. Czyżby Lufa bez jedzenia?@marcino123 dzięki za miłe słowa. To nie jest takie łatwe na bieżąco przemyśleć, co się chce napisać, zdjęcia wybrać i wrzucić - jeszcze jak się jest po długim locie albo całym dniu chodzenia ;)
86184 19 lutego 2016 07:56 Odpowiedz
Ja z kolei lubię architekturę, a na kobiety w krótkich spódniczkach nie zwracam uwagi. ;-) A na poważnie - moim pierwszym wrażeniem z Dubaju było "ale cyrk!", ale w miarę poznawania miasta i sposobu życia (głównie ekspatów), coraz bardziej mi się podobał. Natomiast efektu "wow" ma dla mnie więcej niż np. Monte Carlo czy Auckland. Stoku narciarskiego na pustyni jeszcze pewnie długo nic nie przebije w moim subiektywnym rankingu pozytywnie zakręconych atrakcji. :-)Mam nadzieję, że miałeś udany lot. Spokojnego powrotu do domu!
seby 19 lutego 2016 10:34 Odpowiedz
Samolot pewnie Lufthansy ale personel pokładowy obstawiam Sun Expressa, poza butelką wody na start to chyba reszta jednak płatna. Kolonia - Düsseldorf robisz pociągiem ? Z DUS germanwingsem do waw?
robertos 19 lutego 2016 11:03 Odpowiedz
@kevinfajnie czyta się Twoją relację, co do Dubaju to po części zgadzam się z Tobą. Załapać się na ulewne deszcze to trzeba mieć naprawdę szczęście, jak wiesz byłem przed Tobą parę dni wcześniej, pogoda była idealna słoneczko 25-27 stopni.
rw30 19 lutego 2016 21:09 Odpowiedz
200MB w biznesie kosztuje 20$ w Emirates? a w economy 1$ za 500MB? serio ? [tzn pytam o to pierwsze, to drugie wiem na pewno]. Anyway, w A380 ten internet działa beznadziejnie. Raz leciałem B777 i było extra-spoko.Co do deszczy w Emiratach to chyba zimą nie jest to takie rzadkie zjawisko - zdarzyło mi się kiedyś załapać w połowie Marca w Abu Dhabi na solidne oberwanie chmury.
kevin 19 lutego 2016 21:33 Odpowiedz
@seby jak napisałem przed chwilą jednak wszystko było z Lufthansy :)@Robertos wiem - to dzięki Tobie miałem taki hotel w Dubaju za tak niską cenę :)@rw30 ja leciałem Qatar Airways, więc nie wiem, jak tam w Emirates ;) Co do deszczu to moja pierwsza wizyta w Emiratach, więc nie wiem co tam normalne - widziałem tylko, jak wielu ludzi zdjęcia robiło (to pewnie bardziej przez grad). Organizatorzy turnieju tenisa też chyba średnio przewidzieli taką możliwość, bo głównym narzędziem osuszania były ręczniki przygotowane dla zawodników...
kevin 20 lutego 2016 14:51 Odpowiedz
Na lotnisku w Katowicach żadnych wiwatujących tłumów, kwiatów, powitania chlebem i solą - jestem rozczarowany ;) Z lotniska powrót do Rybnika busem TigerExpress (jak przyjedzie).Ogłaszam koniec relacji :) Dziękuję, że byliście ze mną, czytaliście, za wszystkie komentarze i lajki.
seby 20 lutego 2016 14:56 Odpowiedz
@kevin to mialeś całkiem ' miękkie lądowanie' z 1st class na eurowingsa jak defacto była to lufthansa :D, chyba a330 brakuje im w eurowingsie (mają 2 które non-stop latają tajlandia-cgn i drugi na karaiby) i dlatego lata Lufthansa a340https://en.wikipedia.org/wiki/EurowingsQuote:Aircraft In Service Orders C E Y TotalAirbus A340-300 1 — 18 19 261 297Notes:operated by Lufthansa CityLine for Lufthansa on Cologne/Bonn-Dubai route
kevin 20 lutego 2016 15:43 Odpowiedz
To jeszcze na koniec krótkie podsumowanie w punktach.TOP - pozytywnie1. Lot pierwszą klasą Bangkok - Doha - Dubaj. Duże ilości szampana i wizyta w pokładowym barze. Jeszcze niezły zestaw kosmetyków Armani w prezencie.2. Singapur. Jedzenie: laksa, char kway teow, satay, kaya toast i inne oraz świeże soki. A także piękne Ogrody Botaniczne i Gardens by the Bay.3. Lot klasą biznes Doha - Singapur. Pierwszy taki lot, szkoda tylko, że trochę przespałem, ale jak tu nie spać w środku nocy w takiej wygodzie... Dodatkowo salonik dla klasy biznes w Doha - co ciekawe, mnie się bardziej podobał, niż ten dla pierwszej klasy.4. Abu Zabi - Wielki Meczet. Rozmach i wielkość robi wrażenie.5. Turniej tenisowy WTA w Dubaju, mecz Halep - Ivanovic. Całkiem przyjemnie się to oglądało, jeszcze poprzedzone atrakcją w postaci burzy z gradem. 6. Festiwal Qasr al Hosn w Abu Zabi - pokaz kultury i historii Emiratów, daktyle, kawa, lokalne naleśniki czy pączki. 7. Doha - kawa w Suku Waqif z zapachem sziszy. Doceniłem klimat i kulturę na tym targu po targach w Dubaju.8. Msza w Doha - nie ma to jak dosłownie znaleźć kościół na środku pustyni...9. Wizyta u wujka, cioci i kuzyna w Monheim - dobra okazja, żeby odwiedzić rodzinę w trakcie podróży.10. Hotel niedaleko lotniska w Bangkoku z darmowym transportem - dobrze wydane 1€.11. Majestic Hotel Tower w Dubaju za 350 zł za 2 noce ze śniadaniami - przynajmniej spałem za niewielkie pieniądze (jak na to miasto) w dobrych warunkach.12. Lot Eurowings - nieoczekiwana zmiana wykonawcy lotu z SunExpress (bez jedzenia) na Lufthansę (z pełnym serwisem) na trasie Dubaj - Kolonia. Pewnie to było wiadome dużo wcześniej, bo poprzednie loty też takie były, ale ja tego nie sprawdzałem. TOP - negatywnie1. Dubaj. Fakt, że nie korzystałem za bardzo z żadnych ekstra atrakcji, ale liczyłem, że samo miasto zrobi na mnie wrażenie - nie zrobiło. Ani część nowoczesna, ani stara z targami i nachalnymi sprzedawcami. Dubaj chyba najlepiej z góry oglądać - podobał mi się, jak oglądałem wyścig kolarski stamtąd :)2. Wszystkie malle (albo centra handlowe) - w Abu Zabi, Doha, Singapurze czy Dubaju. Ja jestem bardzo antyzkupowy i nie rozumiem ile miejsca można marnować na te setki sklepów, wszędzie takich samych.3. Hotel Novotel w Abu Zabi. To znaczy sam hotel był w porządku, chyba w miarę nowy, a ja jeszcze dostałem apartament. Tylko jego położenie z dala od centrum i przystanku komunikacji miejskiej jest dla mnie dyswalifikujące (moja wina - kupowałem w promocji i bez większych przemyśleń...). Szkoda mi wydawać pieniądze na taksówki, jeśli nie muszę.4. Akwarium w Singapurze. Duże, ładne, ale miałem wrażenie, że wszystko to już widziałem i mogłem lepiej wydać te $32 za wstęp.
86184 20 lutego 2016 16:11 Odpowiedz
Zabawię się w adwokata diabła, tj. malli - o ile w przypadku Singapuru (głównie chiński) popyt kształtuje podaż, to w Emiratach w lecie bywają też jedną z niewielu alternatyw spędzania czasu (wolnego) za dnia. Trafiłeś na przyjemne 20°C i nawet grad, myślę więc, że letnie do 60+°C w słońcu czy burza piaskowa mogłyby rzucić nieco inne światło na klimatyzowaną przestrzeń pod dachem, w której można załatwić nie tylko zakupy, posiłek czy rozrywkę, ale również wiele spraw związanych z organizacją życia codziennego (finanse, telekomunikację czy inne usługi) albo dbaniem o ciało i ducha. Dla wielu osób jest to też okazja do oderwania własnego siedzenia od fotela samochodowego czy kanapy. :-D
brzemia 20 lutego 2016 16:15 Odpowiedz
Kolejny opis podrozy on line zakonczony powodzeniem. Za chwile opisy przygod po powrocie beda juz calkowicie niemodne.Ps. Szok ze takiego podroznika mam tuz za miedza...
kevin 5 grudnia 2016 17:06 Odpowiedz
abc